poniedziałek, 22 października 2012

Lubię to co kocham

"Wrzos" Maria Rodziewiczówna



  • Autor: Rodziewiczówna Maria
  • Język oryginalny: polski
  • Kategoria: Literatura piękna
  • Gatunek: romans
  • Forma: powieść
  • Rok wydania: 1984
  • Ilość stron : 142
  Andrzej Sanicki był typowym przedstawicielem polskiego, bogatego i rozpuszczonego sarmaty. Pracował w jednej z wielkich warszawskich fabryk. Po skończonej pracy lubił się bawić, bywać w teatrze, na operach, w cyrku w każdy piątek na przyjęciu u pani Celiny na ul. Erywańskiej. Nie byłoby w tym nic złego , gdyby nie fakt, że pani Celina była mężatką więc jego romans z nią wywoływał w kręgu warszawskiej śmietanki nie lada skandal i strącał sen z powiek jego ojcu - Prezesowi Sanickiemu wybitnemu prawnikowi.
Pewnego dnia Warszawę obiega niesamowita plotka, że Andrzej Sanicki się żeni.Oczywiście nie z panią Celiną ale z jakąś szarą gęsią ze wsi. Nikt nie wie dlaczego ten zatwardziały kawaler - zakochany w pięknej i rozpustnej mężatce postanawia zmienić swój stan cywilny ani kim jest potencjalna panna młoda.
Ta ostatnia zaś nazywa się Kazimiera Szpanowska i pracowała z ojcem na jednym z folwarków we wsi Górowo. Jej matka zmarła jak Kazia była jeszcze malutka a ojciec powtórnie ożenił się z bogatą dziedziczką i miał z nią małe rozkapryszone i rozpieszczone do granic możliwości dziewczątko - Zosię. Kazia nie była lubiana przez swoja macochę i była przez nią pomiatana. Wszystko co robiła było dla jej ojca i żyła także dla ukochanego Stanisława Boguckiego, który poszedł na studia medyczne i od dwóch lat ślad po nim zaginął. Zajmowała się więc jego Babcią i traktowała jak swoją rodzinę ze wzajemnością zresztą.
Małżeństwo Kazi i Andrzeja od początku było umową raczej aniżeli prawdziwym sakramentem. Oboje przed ślubem rozmówili się między sobą. Ona chciała uciec od pomiatającej nią i krzywdzącej macochy a on chciał dostać spadek po matce a jego ożenek był warunkiem schedy po rodzicielce.
Prezes Sanicki od początku traktował synową jak najdroższą córkę. Uwielbiał spędzać z nią czas a ona oddawała mu swą miłość jak najukochańszemu rodzicowi. Traktowali się z szacunkiem i sprawiali oboje drobne przyjemności.


Andrzej natomiast traktował swą żonę jako zło konieczne i nie szczędził jej przykrości ani drobnych złośliwości.Ośmieszał ja także przed znajomymi i rodziną nie zrywając romansu ze swa dawną kochanką.
Kazia notamiast nie lubiła Warszawy, uznawala ją za zepsute miasto pełne leniwych i plotkujących pań domu i rzhulanych mężów. Wynajdywała sobie wszelakie zajęcia byle tylko czuć się użyteczną i pracować.
Pewnego dnia pani Celina zostawiła Andrzeja i wyjechała a ten zloszcząc się na cały świat wyjechał za nią. Kazia w tym czasie wyjechała w rodzinne strony by pochować babcię swego ukochanego i zająć się chorą macochą.
 
W tym czasie , zakochany w niej przyjaciel Andrzeja- malarz Radlicz- namalował jej półnagi portret wśród wrzosów, gdyz ona sama przypominała mu wrzos i naopowiadał wiele plotek nikczemnych o obojgu małżonkach. Zaniepokojony Prezes Sanicki nie wiedział co ma czynić.
Po powrocie Kazi do domu i Andrzeja ( rannego w pojedynku z mężem swej kochanki ) sytuacja zaczęła sie pomalutku poprawiać. Andrzej rozpoczął szanowac swa żone i pomalutku ja doceniać. Poznał także jej życie które składało się na pomoc najuboższym i opiece nad chorymi i sierotami. Dawal jej także pieniążki na ten cel.
 
W czasie karnawału Kazia źle się poczuła i wszystkie bale na ktorych bywała i urządzała zaczęły ja bardzo porządnie męczyć, jednak nie chciała sprawiać nikomu przykrości ani kłopotu swoją osobą. Apogeum stary jej sił była wiadomość, że jej ukochany z dawnych lat powrócił i że się do niej nie przyznaje uznając , że małżeństwem z Sanickim zdradziła ona jego i jego uczucia i nie chciał mieć z nią nic do czynienia.
Kazia umiera na tyfus, a jej śmiercią praktycznie nikt się nie przejmuje, traktując jej pogrzeb jako kolejne wydarzenie towarzyskie. Po roku czasu tylko jeden człowiek wciąż odwiedza jej grób kładąc na nim wrzosy. 


Książka jest to wzruszająca i klasyczna powieść o miłości..Polecam na jesienne-zimowe wieczory.  


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz